Strony

poniedziałek, 2 września 2013

AC Milan 3:1 Cagliari Calcio



Serie A, 2. kolejka
01.09.2013, godz. 20:45 

  AC Milan 3 : 1 Cagliari Calcio
  Robinho 8', Mexes 30', Balotelli 62' - Sau 33'

czyli...

"Tego nam było trzeba!"



Czego oczekiwaliśmy?

     Chyba nie ma w Milanello osoby, która spodziewała się wczoraj innego obrotu sprawy, niż zwycięstwa rosso-nerich. I to pomimo dokonanych w ostatnich dniach zmian kadrowych, kontuzji i wszystkich innych przeciwieństw losu. Trzy punkty były obowiązkiem - musieliśmy podnieść swoje morale, zanotować pierwsze zwycięstwo w tym sezonie i udowodnić niedowiarkom, że bez Boatenga, Flaminiego czy Ambrosiniego wciąż będziemy w stanie walczyć o solidny wynik we włoskiej Serie A. W czasie kiedy zawodnicy Milanu przygotowywali się do spotkania na San Siro, dyrektor Galliani wybrał się do Madrytu negocjować transfer Kaki. Można więc żartować, że Brazylijczyk miał być nagrodą za pozytywny rezultat z gośćmi z Sardynii. Nieoficjalnie mówiło się również o tym, że z Madrytu, poza dwoma wymienionymi panami, może przylecieć jeszcze Mesut
Özil... Ale to już temat na inny wpis, który pojawi się niebawem.
      Co do rokowań dotyczących składu - po meczach z Hellas Veroną i PSV pisałem o tym, że po pozytywnych występach swoje szanse powinni otrzymać Poli i Robinho, oraz że prawdopodobnie Max Allegri jeszcze wielokrotnie zechce testować Emanuelsona i Nocerino, jeśli nie opuszczą oni klubu w tym okienku transferowym. Jak się później okazało, ani trochę się nie myliłem. "Binho", Poli oraz Urby wybiegli w pierwszym składzie, a Nocerino wszedł na boisko w drugiej połowie.


Co zobaczyliśmy?

     1. września o godzinie 20:45 na San Siro po raz pierwszy rozbrzmiał gwizdek pana Carmine Russo. Pierwsze, co rzucało się w oczy, to zgoła inne ustawienie, niż te, które praktykował Milan w poprzednim oraz na początku obecnego sezonu (ze znanego wszystkim 4-3-3 ja osobiście na boisku wypatrzyłem bardzo elastyczne 4-1-2-1-2). Następnie, po "przerzuceniu się" na nowy styl gry Milanu, oglądać już można było jedynie spokojną i konsekwentną piłkę w wykonaniu naszej drużyny. Standardowo nie forsowaliśmy tempa, badaliśmy przeciwnika i staraliśmy się przedrzeć pod jego pole karne. Bardzo efektywnie nam to wyszło już w 8. minucie spotkania, kiedy to geniuszem błysnął "Super Mario" i po kilku zwodach na prawej stronie boiska zacentrował do niepilnowanego Robinho, a ten nie miał absolutnie żadnych problemów ze skierowaniem piłki w niestrzeżone miejsce bramki golkipera Cagliari.

     Obraz gry nie ulegał zmianie, goście niewzruszeni wynikiem dalej głównie się bronili, a my uważnie rozgrywaliśmy piłkę w środku boiska. Tak było aż do 30. minuty, kiedy to po rzucie rożnym w polu karnym gości pozostał Mexes i do pustej bramki dobił odbity przez Agazziego mocny strzał Balotellego. Drugi gol chyba nieco rozluźnił jednak chłopaków w czerwono-czarnych koszulkach i chwilę po rozpoczęciu gry od środka, pozwoliliśmy, aby przed nasze pole karne przedostał się i fenomenalnie uderzył na bramkę Marco Sau. Odpowiedź Cagliari nie dość, że była błyskawiczna, to jeszcze naprawdę imponująca. Silny strzał zza "szesnastki" w długi róg bramki Abbiatiego był nie do obrony. Jednak bramka kontaktowa była ostatnim ciekawym wydarzeniem w pierwszej połowie i przy wyniku 2-1 dla Milanu zawodnicy zeszli do szatni.
     Druga połowa nie przyniosła ani zmian w składach drużyn, ani w samej grze. Rosso-neri ciągle utrzymywali swoje około 60-cio procentowe posiadanie piłki, a piłkarze Cagliari co najwyżej od czasu do czasu wyprowadzali "akcje zaczepne" na naszą połowę, czyhając na błąd. Tymczasem bramkę strzelił Milan. W 62. minucie, po dośrodkowaniu Abate, pod poprzeczkę "huknął" Balotelli, który jak nikt inny zasługiwał w tym meczu na gola. Jak się ostatecznie okazało, więcej bramek nie oglądaliśmy, a z ważniejszych wydarzeń na boisku w drugiej połowie odnotować należy jedynie jeszcze poważny błąd Zapaty w 72. minucie, który, w wydawałoby się, niegroźnej sytuacji, podał piłkę pod nogi przeciwnika. Kontra Cagliari jednak nie przyniosła zmiany rezultatu, bo pojedynek "oko w oko" ze strzelcem bramki, Sau, wygrał Cristian Abbiati.
     Oh, i bym zapomniał... Nie sposób również zapomnieć o sytuacji z Sulley'em Muntarim, który rozdarte spodenki postanowił wymienić na boisku i bez krępacji (i bez gaci) latał wzdłuż linii bocznej, czemu bardzo bacznie przyglądał się sędzia liniowy.
     Jeszcze słówko na temat ustawienia. Dlaczego wczorajsze 4-1-2-1-2 nazwałem 'bardzo elastycznym'? Bo swoje stałe pozycje na boisku mieli jedynie obrońcy wraz z wysuniętym przed nimi De Jongiem oraz Robinho i Balotelli na przodzie. Dwaj środkowi pomocnicy, a także Montolivo, który w głównej mierze miał spełniać w tym meczu rolę trequartisty, często zmieniali miejsce na murawie, wspomagali się wzajemnie i asekurowali. Niejednokrotnie dało się zauważyć w akcji ofensywnej Muntariego lub Poliego, a chwilę później odbierającego piłkę na naszej połowie wspomnianego Montolivo.


Czego można się spodziewać?

     Póki definitywnie nie zakończymy wszystkich rozmów transferowych oraz sagi pt. "Kaka wraca do Milanu", trudno będzie myśleć o kolejnych występach. O wiele mądrzejsi będziemy za około 24 godziny, kiedy to rynek transferowy zostanie oficjalnie zamknięty. Wszystko uzależniam od nowych kontraktów, ponieważ wygląda na to, że mają szansę do nas dołączyć jeszcze bardzo ciekawi zawodnicy. To, że Kaka automatycznie wskoczyłby do pierwszego składu Milanu, nie podlega żadnej dyskusji. Zatem definitywnie rozstrzygałoby to kwestię trequartisty, a dla kogoś z dwójki Muntari-Poli oznaczało wypadnięcie z pierwszej jedenastki.
     Debiut za sobą ma natomiast nowy nabytek rosso-nerich, Alessandro Matri. Na boisku pojawił się w 66. minucie i zbyt wielu okazji na podwyższenie wyniku niestety nie miał, ale za to był aktywny i pokazywał się do gry. W kolejnych spotkaniach, jeśli będzie dostawał więcej szans, należy na pewno od niego oczekiwać pierwszych efektów w postaci strzelanych bramek.
     Świetny mecz rozegrał Ignazio Abate na prawej obronie. Niezmordowany, waleczny, bezbłędny - to na pewno określenia opisujące jego wczorajszy występ. Kilkakrotnie świetnymi wślizgami uratował nas z opresji po błędach Zapaty. "In minus" za to występ Kolumbijczyka. Nasz obrońca wydaje się być przemęczony. Proste błędy, takie jak ten z 72. minuty, który wcześniej opisałem, brak dynamiki i szybkości oraz dopuszczanie przeciwników do strzałów to tylko kilka z mankamentów, nad którymi musi popracować. Rację mieli Ci, którzy jeszcze przed sezonem mówili, że Zapata jest bez formy. W tym meczu mógł liczyć na znakomitą asekurację ze strony Abate, ale nie można zakładać, że tak będzie zawsze i przed kolejnym spotkaniem na pewno przyda mu się kilka zajęć z osobistym trenerem.
     Kolejnym spotkaniem będzie wyjazdowy mecz w Turynie, z miejscowym Torino. Podobnie jak Milan, nasz kolejny przeciwnik do tej pory zanotował jedno zwycięstwo (u siebie z beniaminkiem Sassuolo) i jedną porażkę (w Bergamo z Atalantą). Mecz więc na pewno będzie ciekawy, a zespół, który wygra, wespnie się w ligowej tabeli o kolejne kilka szczebelków. 

Pozostaje więc wierzyć, że będziemy kontynuować naszą passę zwycięstw! 

Forza Milan!


Tomek M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz